środa, 18 października 2017

Rozdział 11

Jaga z zapartym tchem, przyglądała się treningom Skrzatów.  Sama zresztą uwielbiała siatkówke, ale teraz nie wiedziała czy powinna chodzić na mecze. Jest wielki szum wokół Karola i to wszystko z jej winy.
-Nad czym tak myślisz?- dosiadł się do mnie Michał Winiarski
-Bo to moja wina, że Karolowi nie dają teraz spokoju-westchnęłam
-Ty nie jesteś za mnała na takie coś?- zapytał zdziwiony
-Może i jestem dzieckiem, ale nie jestem głupia- oznajmiłam-Widze jak Karol się z tym męczy tak samo jak Ola.
-Bez przesady, Karol z własnej woli wygadał się przed kamerą o tobie, bo nie chciał cię ukrywać. Jesteś wspaniałą dziewczynką i nie zadręczaj się tym- oznajmił wyciągając z kieszeni bluzy Snikersa i mi go dał
-Dziękuje- wyszczerzyłam do niego ząbki, a przyjmujący poczochrał mi włoski- Ej!- oburzyłam się
-Masz minę jak Karol, gdy odetną mu internet- zaśmiał się, a ja posłałam mu zabójcze spojrzenie.


Po treningu Karol zabrał mnie przed szatnie, gdzie czekałam na niego siedząc na ławeczce naprzeciwko drzwi i strasznie się nudziłam. Rozglądnęłam się po pustym korytarzu i zeskoczyłam z ławki. Podskakiwałam sobie nucąc po nosem jedną z piosenek, która ostatnio cały czas leci w radiu gdy prawie wpadłam w jakąś wielką postać. Zadarłam głowe do góry i zobaczyłam bruneta z okularami na nosie. Pisnęłam wystraszona i boegiem ruszyłam w stronę szatnie gdzie akurat wyszedł Kłos.
-Karol!- wrzasnęłam uczepiając się jego nogi
-Gdzieś ty była?-zapytał mnie środkowy, a ja jeszcze mocniej złapałam się jego nogawki.
-Czyje to dziecko?- zza zagrętu wyszedł ten sam facet na którego wpadłam.
-Zibiego się boisz?- zapytał mnie tłumiąc śmiech, ale to mu wcale nie wychodziło
-To twoje dziecko?- zapytał Zibi Kłosa
-Nie widać- wypiął pierś do góry- Coś ty jej zrobił, że mała wygląda jakby ducha zobaczyła?
-Właśnie że nic- podrapał się po czuprynie- Szedłem sobie korytarzem
-Wyglądem straszy-zarechotał Winiarski
-Cześć- kucnął przedemną brunet-Zbyszek jestem- wyciągnął do mnie rękę. Spojrzałam do góry na Karola pytająco, a on pokiwał głową.
-Jaga- powiedziałam niepewnie ściskając wielką dłoń siatkarza
-Miło mi cię poznać- uśmiechnął się do mnie.

Poszliśmy na obiad do restauracji w Energi(nie mam pojęcia czy tam jest taka)gdzie pałaszowałam smażone ziemiemniaki z mięsem.
-Smakowało?- zapytał mnie Karol na co energicznie pokiwałam głową
-Pfysne!- powiedziałam z pełną buzią
-Idziemy potem do galerii?- zapytał mnie,a ja w odpowiedzi wyszczerzyłam ząbki.
W ekspresowym tępie skończyłam obiad popijąjąc go sokiem marchewkowym i razem z siatkarzem ruszyłam w stronę samochodu. Zajęłam miejsce z tyłu i ruszyliśmy w stronę galerii śpiewjąc po drodze piosenki z radia.
Po godzinie odwiedziliśmy chyba z dziesięć sklepów, a Kłos był gorszy od baby na zakupach. Ciągnął mnie po wszystkich sklepach jakie tylko był, podbiegłam do granatowej bassbolówki i ją przymierzyłam odwróciłam się w strone siatkarza który akurat zrobił mi zdjęcie

-Weź to skasuj!- jęknęłam gdy zobaczyłam to zdjęcie.
-Nie bo mi się podoba- wyszczerzył się a ja próbowałam odebrać mu telefon
-Karol!- pisnęłam przywracając oczami bo wiedziałam że tego nie lub
-Nie rób tego- powiedział ostro. Ha! Wiedziałam jak go przekonać- Obiecaj mi że tego więcej nie zrobisz bo je opublikuję.
-Nie zrobisz tego!- syknęłam przestraszona bo wiedziałam że jest zdolny do wszystkiego
- Obiecaj- spojrzał na mnie zadowolony
-No dobra- westchnęłam- Obiecuję- powiedziałam krzyżując palce za plecami
***
Mamy rozdział wyczekiwany przez wiele osób. Długo mnie tutaj nie było ale rozdział jest już było go kawałek ale nie był zakończony dopiero dzisiaj go skończyłam.
Pozdrawiam!




Informacja!

Heja! Najprawdopodobniej przenoszę całego bloga na wattpada, ale narazie nie wrucam linka bo to nie potwiwrdzona informacja. Tak na 90%
Pozdrawiam wszystkich którzy czekają na jakikolwiek rozdział